Jaskiniaa
Któryś z filozofów, starożytnych, a jakże, wymyślił ideę jaskinii. Siedział, zapewne w ciemnej dziurze (zupełnie jak Albercik w pociągu, nie wiedzący, zioło) z niewielką poświatą z wejściowego otworu, okna na świat. Mnie to z oknami, jak nic. Czeluść czasu, to betka. Internety, tak odbijają rzeczywistość, że połowa światłych.. mhm, społeczeństw, dała sobie iniekcje z CZEGOŚ zrobić. Oooo jak się dobrze po tym, jak mi letko oddychać. A jak siepaczy dobrze. Tylko zapachy. Jakby coś. I siedzi w tej jaskinii, obserwując, plecami siedzi już długo, z obliczem, jakie, kto tam posiada, aktualnie. Lustro niekonieczne. Przecież te ciasteczka, okrągłe, białe, są bardzo smaczne. Czysty gluten, jednak pomagają. Jednym na dysonans. Innym w zbieraniu Marek. Jak mi Ciebie żal. Oby drzwi od lodówki się nie urwały, byłoby szkoda. Szkoda selera naciowego i pudełka, przeźroczystego, rukoli. Od kombinatu produkcji zielonek bydełku, nierogacizna. Światło pada na plecki i załamuje się na obłych krawęd...